poniedziałek, 31 sierpnia 2009

Śmigam...

Trochę ostatnio podróżuję pociągowo. Nie jakość szczególnie intensywnie, ale znacznie intensywniej niż dotąd. Trochę bywam w miejscach, w których dotąd nie gościłam. Nie jakichś szczególnie odległych, ale grunt, że zmieniam czasem widok za oknem.

Po jednej z takich mikropodróży (niespodziewanej, krótkiej i przelotnej) powstał mały skrapek.







To mój pierwszy w życiu LO (chyba można go zaliczyć?), ma ok 20x20 cm. Baza to wydruk papieru z Shabby Princess, dodatki: moje zdjęcie, trochę tekturki i bilety.

środa, 26 sierpnia 2009

Król Elvis pewnie miał na myśli troszkę inne...


Blue Suede Shoes

Well, its one for the money,
Two for the show,
Three to get ready,
Now go, cat, go.

But dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes.

Well, you can knock me down,
Step in my face,
Slander my name
All over the place.

Do anything that you want to do, but uh-uh,
Honey, lay off of my shoes
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes.

You can burn my house,
Steal my car,
Drink my liquor
From an old fruitjar.

Do anything that you want to do, but uh-uh,
Honey, lay off of my shoes
Dont you step on my blue suede shoes.
You can do anything but lay off of my blue suede shoes.


Pamiętacie, jak oszalałam? Cóż, to szaleństwo trwa. Butów na obcasie coraz więcej, a teraz do kolekcji dołączyły najprawdziwsze blue suede shoes









Ciekawe czy da się w nich chodzić? ;)
Nawet jeśli nie, warto - mogę w nich siedzieć albo stać i też będę szczęśliwa :)

niedziela, 23 sierpnia 2009

Kocie cukierasy

Kiga urządziła u siebie kocie candy.
Posyłam więc zdjęcie Renixona (aka Renault aka Renia) - Kotki z Wielką Tylnią Częścią :) Pierwotnie była moja i tylko moja, ale kiedy się wyprowadzałam od Rodzicieli po raz pierwszy, Mama nie chciała mi jej oddać (a jeszcze kilka lat wcześniej, przed pojawieniem się Reni na domostwie, zarzekała się, że kotów "nie znosi"). A Renixon po mojej wyprowadzce obraził się na mnie śmiertelnie na rok: najnormalniej w świecie udawała, że mnie nie widzi :) Później stopniowo łagodziła swoje stanowisko.
Gdy pomieszkiwałam u Rodziców tej wiosny odobraziła się kompletnie i znów jesteśmy kumpelkami :)



Do zgarnięcia u Kigi jest to cudo:

piątek, 21 sierpnia 2009

A mi się marzy...

Bo pomarzyć zawsze można :)

Wygrzebać się nie mogę ze starych projektów (poncho dla Anki zaczęte w październiku, sweterek mój zaczęty w grudniu, serweta szydełkowa, którą męczę od stycznia, kolejka WAC'ków, jeszcze nie ruszony - poza próbkami - sweterek dla Olgi...), gonią mnie terminy pisania pracy (do 15 września! a jeszcze nie mam ani słowa!), nauka do egzaminu (tu już w ogóle słów mi brak...), a ja... szukam sobie nowych wyzwań i planuję :)

I to jak! Planuję kapy szydełkowe! No bo to tak pięknie wygląda - wielkie łoże przykryte taka kapą. I jaka to świetna robótka na zimę! To, że gdzie tę zimę spędzę i gdzie będzie stało jakiekolwiek moje łoże nie mam pojęcia, to zaledwie drobna niedogodność ;)

No ale popatrzcie same - czy można się im oprzeć?

































































(zdjęcia miałam zachomikowane od stu lat na twardym dysku i - niestety - nie mam pojęcia skąd pochodzą)

czwartek, 20 sierpnia 2009

No kocham go i już!
















I jeszcze moja ulubiona tapeta na pulpit ;)













---------------------------
---------------------------

Choć zwykle jestem odporna tym razem skusiłam się na Cukierasy - u Mirabeel. Bo jeszcze bardziej niż słodycze lubię tajemnice :)

poniedziałek, 17 sierpnia 2009

WAC 8/III - zajawka

Kigowy album. Trochę przewrotnie, trochę mrocznie, trochę z ironią.
Świetnie mi się go robiło - choć materia stawiała opór i nie chciała (jak zwykle) współpracować z wyobraźnią. Ale efekt ostateczny zadowala mnie bardzo.

















A już wkrótce albumowy ciąg dalszy - bo wpadłam znów w rytm i trans :)

niedziela, 16 sierpnia 2009

Rumuńska kołdra na rumuńskie wesele

Machnęłam ostatnio kołdrę... No dobrze, machnęłam to nie jest dobre określenie, bo raz, że wcale mi to tak szybko nie poszło, a dwa, że tak całkiem sama jej nie zrobiłam :) Więc od początku.

Anka ma koleżanki. Koleżanki niezwykłe, jak i Anka sama. A jednej z nich zdarzyła się jeszcze do tego miłość niezwykła - z Transylwanią i zamkiem w tle :) Bez wdawania się w szczegóły - wczoraj odbyło się właśnie rumuńskie wesele.
Dziewczyny stwierdziły, że skoro i one i historia i miejsce niezwykłe, to i prezent taki być musi.

Zainspirowane chyba Skrawkami życia postanowiły zrobić w ślubnym prezencie kołdrę. Każda z nich miała wyhaftować kilka kwadratów, które później pozszywać miałam w całość montując kołdrę. Jak to w życiu bywa - to co zaplanowane nieco różniło się od tego co zrobione :) Kwadraty powstały trzy. Trzeba przyznać, że dziewczynom nie zabrakło wyobraźni ;)

wizualizacja dalekiej podróży













maciejka













słoneczko Aneczki













Przy tak radosnych elementach pozostało tylko pójść o krok dalej - i całą resztę dobrać równie kolorową.
Całość prezentuje się tak:

























































Na wszelki wypadek, gdyby obdarowani poczuli się taką feerią barw zmęczeni, lewa strona jest spokojniejsza - ciemny granat ozdoniony tylko krzyżykami w miejscu przepikowań wszystkich warstw kołdry.









































Dużo ciepła we wspólnym życiu!